Przejdź do treści

ZAPOMNIANY KIOSK Z NAPOJAMI REGIONALNYMI

ZAPOMNIANY KIOSK Z NAPOJAMI REGIONALNYMI W LWÓWKU ŚLĄSKIM

   To nieprawdopodobne, ale ten urokliwy budynek niegdyś znajdował się w naszym mieście! Przedwojenna pijalnia znajdowała przy skrzyżowaniu obecnych ulic: Sienkiewicza, Jaśkiewicza i Alei Wojska Polskiego: - Po drugiej wojnie światowej w tym kiosku mój ojciec sprzedawał papierosy, które sam skręcał i ciastka, które piekła moja mama. W latach 50-tych handlował już na drugim rogu skrzyżowania w kiosku Miejskiego Handlu Detalicznego... - wspomina Pan Stanisław.

   Na przeszło stuletnim zdjęciu - udostępnionym nam przez stronę "Odkryj Lwówek Śląski" - dostrzec można degustację napojów w kieliszkach oraz butelki. Panowie kosztują zapewne lemoniadę z zakładu Georga Sachsee lub słynne lwóweckie piwo wytwarzane przez Browar rodziny Hohberg. Panie raczyły się chyba miejscowym winem owocowym lub wytwarzanym w okolicy słodkim moszczem jabłkowym. A może chodziło o cos zupełnie innego? Wszak od roku 1842 funkcjonowała w mieście wytwórnia likierów Juliusza Heilborna, mieszcząca się nieopodal opisywanego domku "smaków wszelakich". W późniejszym czasie Likörfabrik posiadał też Erich Hoppe.

_20210901_171731.jpg

   Z kolei datowana na lata 1910-1920 reklama likieru niejakiego Schleithnera - informowała, że był on właścicielem... laboratorium chemicznego w Lwówku Śląskim! Co ciekawe, jego specyfik o nazwie "G. Schleithner's Beatrice Liquor" zalecano na rozmaite schorzenia, a nawet sprzedawano w miejscowej aptece! Nie małe znaczenie miała adnotacja, że likier wytwarzany był od ponad 30 lat, ciesząc się, jako "bardzo dobre i tanie domowe lekarstwo" polecane przy "problemach z żołądkiem, utracie apetytu, zgadze oraz zaburzeniach trawienia z ich konsekwencjami".

   Wiedzieć należy, iż przez długie stulecia Ziemia Lwówecka słynęła z doskonałych sadów pełnych czereśni, śliwek, wiśni i jabłek. Jeden z najstarszych dokumentów mówiących o uprawie drzew owocowych pochodzi z 1741 roku! Z kolei z 1913 roku zachował się zapis o tym, że w samej tylko wsi Dworek (niem. Höfel) rosło ponad sześć tysięcy sztuk drzew owocowych! Nic dziwnego, że organizowano tutaj "Święto Kwitnących Czereśni", czy "Festiwal Kwitnących Wiśni", a okoliczne zajazdy prowadziły sprzedaż miejscowych produktów powstałych po zakończeniu zbiorów owoców.

   - Drzewa owocowe rozmaitych gatunków rosły nie tylko w rzędach licznych sadów, ale także przy drodze biegnącej z Płakowic, aż po Sobotę. Znane mi są opowieści dorosłego już pokolenia powojennych dzieci, które pamiętają smak „dworkowych” czereśni i ogromne ilości drzewek rosnących niczym las. Wspominają też, że pięknie wyglądało to wiosną kiedy miało miejsce kwitnienie, a brzęczenie pszczół i śpiew ptactwa tworzyło istnie sielankowy obraz polskiej powojennej wsi. Z uwagi, na jakość gleb o charakterze piaszczystym, uprawa rolnictwa była nieco utrudniona, toteż zajęto się tu sadownictwem. Owocowe Święto przyciągało corocznie nie tylko wielu okolicznych mieszkańców, miłośników pysznych owoców, ale i kontrahentów z odległych stron. Podpisywano umowy i dokonywano transakcji na dostawy, których celem były m.in. takie miasta, jak: Berlin, Drezno, Brema, Hamburg... - dodaje lwówecki regionalista Przemysław Popławski. 

   Warto wspomnieć, że jednym z przedwojennych producentów jabłkowego moszczu i soków był technik uprawy owoców Christian Zeller z Bielanki (niem. Lauterseiffen). Oprócz wspomnianych napojów oferował gościom też ocet jabłkowy, oczywiście własnej produkcji. Niestety jego gospoda z małym browarem i tłocznią owoców, niestety nie przetrwały próby czasu... Podobnie, jak Trinkhalle...

240603068_6017999371608411_8980853188909398423_n.jpg

 

Zdjęcia i tekst© Odkryj Lwówek Śląski / Szymon Wrzesiński / Przemysław Popławski